Mateusz Lasak

Wolontariusz EVS w Portugalii - Bezerra

Lubię, kiedy coś się dzieje. Praca zawodowa, studia, działalność w organizacjach młodzieżowych, treningi. Wtedy czuję, że żyję. „Jeśli brakuje Ci czasu wolnego, to znajdź sobie kolejne zajęcie” – to mogłoby być moje motto. Kiedy zatem pojawiła się możliwość przewrócenia wszystkiego do góry nogami i wyjazdu na dwa miesiące do Portugalii, moja odpowiedź była oczywista – kiedy wylatujemy? Tak właśnie trafiłem do Europejskiego Forum Młodzieży, a stamtąd już prosto do Lizbony i dalej do Bezerry. Zaczęła się jedna z ciekawszych przygód w moim życiu.

Tematyka projektu związana był z ekologią i życiem na farmie. Ciekawe wyzwanie dla kogoś, kto od dziecka mieszka w betonowej dżungli. Przyszło mi się zatem zmierzyć z pszczołami i podkradaniem im miodu niczym Kubuś Puchatek; z pracą w ogrodzie i na farmie, naszym własnym stadkiem kóz, królików, wielogodzinnymi przechadzkami po lesie i po parku narodowym, którym się opiekowaliśmy. Nie ominęły mnie ani przyrządzanie
w domowy sposób dżemu, cydru, czy tradycyjnego portugalskiego Aguardiente, ani nawet – lekcja ceramiki.

Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że moje życie zmieniło się tam o przysłowiowe 180 stopni. Bezerra to spokój. To popołudniowa sjesta, kiedy na zewnątrz termometr wskazuje 40 kresek powyżej zera. To brak pośpiechu. Długie, wielogodzinne spacery po przecudownej okolicy. Ludzie – żyjący tam – nic nie muszą. Nie trzeba gnać z miejsca na miejsce. Czasami warto się zatrzymać, wcisnąć pauzę. Wyłączyć telefon, laptopa, odciąć się od Internetu. Cieszyć się chwilą, wspaniałym górskim krajobrazem, tym, co się ma w danym momencie.

Czym był dla mnie EVS? Wielką zmianą. Możliwością poznania innej kultury, zderzenia się z zupełnie innym stylem życia. Możliwością poznania życia na wsi, na farmie. Wielką przygodą. Opuszczeniem własnej strefy komfortu, kiedy pierwszy raz w życiu łapałem autostopa, kiedy próbowałem porozumieć się z mieszkańcami za pomocą mieszanki hiszpańskiego, portugalskiego i angielskiego; kiedy podróżowałem po kraju z samą mapą.

Mój EVS to też Portugalia. A Portugalia to z jednej strony góry, z drugiej ocean. To pomarańcze i brzoskwinie prosto z drzewa. I masa fantastycznego jedzenia. Zabytki pamietające jeszcze czasy rzymskie i zamek niemal
w każdym mieście. Festiwale i zabawa.

Ale przede wszystkim EVS – to ludzie. To osoby, które poznajesz na miejscu. Z którymi spędzasz cały swój czas przez najbliższe dwa miesiące. Może wydawać się to bardzo trudne i takie właśnie jest. Dotarcie się wymaga wiele cierpliwości, kompromisów. EVS uczy jak się adaptować, rozwiązywać konflikty. Ale jednak to Ci sami ludzie, czynią ten czas wyjątkowym.
Ja z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że nie mogłem trafić lepiej 😉 Każdemu życzę takich współwolontariuszy.

2-miesięczny projekt EVS w ramach Programu Erasmus+
Numer projektu: 2015-3-PL01-KA105-023000
Tytuł projektu: „The power of non-formal education
– TAKE the EVS CHALLENGE”